Moja druga ciąża jest zdecydowanie inna niż pierwsza pod każdym względem. Zaczynając od ginekolog, przez wyniki badań, aż po moje apetyty. Chciałabym powiedzieć, że cały czas odżywiam się super zdrowo, a ta zapchana lodówka rzodkiewkami, cukinią, świeżą marchewką i innymi warzywami to stan stały. Przez większą część tygodnia pewnie i tak jest, ale za rzodkiewką bywa, że chowa się mleczny batonik, a zamiast wieloziarnistego chleba jem białe bułki. Popadam od skrajności w skrajność, ale na szczęście wilczy apetyt jeszcze mnie nie dopadł. Ba, nawet udało mi się zmniejszyć obiadowe porcje, aby bez wyrzutów wcinać potem górę warzyw… albo tego jednego batonika.
Czasem zdrowo i kolorowo, a czasem czekolada
Nie jestem jakimś freakiem, który goni i pilnuje żeby jeść tylko zdrowo. Wiem, że jeśli na co dzień czytam składy, dbam o to, co trafia na nasze talerze, to w weekendy, a nawet od czasu do czasu w tygodniu bez wyrzutów możemy zjeść lody, domowe ciasto z białym cukrem, pączka, czy cokolwiek innego. Umiar i rozsądek. Tyle wystarczy. Dziś na przykład zajadamy się jeszcze wczorajszym kremem z kalafiora. No nie powiem, petarda. Wszyscy którzy próbowali stwierdzili, że mogliby zjeść coś takiego w restauracji. Domowe grzaneczki, świeża garść koperku i obiad z kalafiorem gotowy. Jego zapach w trakcie gotowania czasem odrzuca. Razem z brokułem stanowią zabójczy, zapachowy duet. W połączeniu jednak z bulionem z warzyw, mascarpone, mąką i jajkami, wyczarowałam krem podbijający podniebienia. Żałuję tylko, że wyszło tak mało, bo dziś dorobić trzeba było drugie danie. W końcu wykarmić dwóch chłopów, babę w ciąży i tego nowego malucha nie jest tak prosto.
Krem z kalafiora
Przepis pochodzi z „Kuchni polskiej. Dania na każdą okazję” z moimi modyfikacjami:
Składniki:
kalafior
włoszczyzna (bez selera), czyli marchewka, por, pietruszka
woda (tyle ile uważasz), w oryginalnym przepisie 1,2 l
2 łyżki masła
2 łyżki mąki
250 ml mleka ( ja używam bez laktozy)
2 żółtka
opakowanie serka mascarpone
koperek
sól, pieprz, gałka muszkatałowa
Przygotowanie:
Z włoszczyzny, łyżki masła i wody ugotować wywar i przecedzić. Dobre warzywa mają tu kluczowe znaczenie. Dzięki moim bulion miał mega aromat i żółty kolor od marchewki. Wszystko to z wiejskiego sklepu. Kalafior podzielić na różyczki, sparzyć wrzątkiem, włożyć do odcedzonego wywaru i gotować bez przykrycia 10 minut. Połowę mleka wymieszać z mąką, wlać do zupy i zagotować. Żółtka rozbić z resztą mleka i połączyć z zupą. Podgrzać, ale uważać żeby się nie zagotowało. Dodać cały mascarpone i przyprawić solą, pieprzem oraz odrobiną gałki.
W przepisie nie ma, ale ja zrobiłam domowe grzaneczki. Wystarczy pokroić chleb w kosteczkę i „podsmażyć” kilka minut na suchej patelni. Warto je osolić i posypać słodką papryką do smaku.
Zupę podawać z grzankami oraz garścią świeżego koperku. Smacznego!
4 komentarze
Mała rzecz a cieszy
14 marca 2017 at 22:15Oj dawno już nie gotowałam kalafiorowej..
Marta Langner
14 marca 2017 at 22:19Ja w ciąży wciąż domagałam się maminego rosołu, do którego potem dosypywałam tonę pieprzu – aż czarno było na talerzu. Wtedy to było takie oczywiste, a teraz się zastanawiam, co mi do łba strzeliło? ;P Przepis na zupę kalafiorową baaardzo interesujący, z pewnością wykorzystam. Zdrówka Marta!
Madziak56
17 marca 2017 at 09:59Po takiej zupce od razu się lepiej posty na blogu pisze… mniam, wyglada przepysznie 🙂
A jesli macie ochote poprawic swoj wizerunek w sieci to zapraszam do mnie – https://wezom.pl/services/pozycjonowanie
Pozdrawiam 🙂
Pia Gizela
22 marca 2017 at 20:30Muszę ją ugotować!