Nie musisz być zrobiona, aby być piękna

W towarzystwie kobiet mogę wypaść jak kompletna idiotka. Nie rozumiem zachwytów nad pudrami, podkładami, maseczkami do twarzy i innymi cudami kosmetycznymi. Wychowana w towarzystwie dwóch braci tak naprawdę dopiero pod koniec liceum zaczęłam używać tuszu do rzęs. Mając w głowie swoje obie Babcie, które więcej korzystały z dobroci natury niż z drogerii przykładam raczej małą wagę do makijażu. Robię go zwykle na większe wyjścia i jakieś imprezy. Uważam, że kobieta nie musi być zrobiona, aby być piękna. Dla naszych facetów jesteśmy najpiękniejsze na świecie właśnie takie jakie jesteśmy, gdy budzimy się rano.

Nie musisz być zrobiona, aby być piękna

Czytając i przeglądając gazety można odnieść wrażenie, że musimy wyglądać w jakiś konkretny sposób, aby być dobrze postrzegane w społeczeństwie. A ja mówię nie! Kto mi będzie narzucał, jak ma wyglądać mój brzuch po ciąży? Kto ma prawo mówić mi, co jest sexy dla mojego męża, a co nie? Miałam ogromne wątpliwości, co do kupna bikini na nasz wyjazd nad morze. W lustrze wciąż widzę rozstępy wokół pępka, a w głowie mam okładki pięknych i płaskich brzuchów modelek. Ostatecznie upatrzyłam czarny dwuczęściowy strój i w nosie będę miała to, czy mi wypada, czy nie, pokazywać moje blizny po ciąży. Ja zaakceptowałam je, za to o kondycję dbam biegając. Czuję się dobrze ze swoim ciałem, chociaż właśnie brzuch mogłabym jeszcze nieco zmienić. Nikt jednak nie powinien tego na mnie wymuszać.

Wbrew pozorom dla mnie jednymi z piękniejszych kobiet są te o pełniejszych kształtach. Często otyłe. Mają piękne twarze, długie rzęsy, gładką cerę, szeroki uśmiech i szczęście w oczach. Nawet najlepsze kosmetyki nie zrobią z nas lepszej osoby, choć mogą nam pomóc ukryć to, co nas nieco szpeci. Sama walczę z trądzikiem pokarmowym. Nazwałam go tak, bo po spożyciu mleka, ostrych przypraw i dużej ilości słodyczy zawsze mogę się spodziewać wyprysków. Makijaż pozwala mi ukryć stare blizny i nowe krostki, ale nie używam go nadmiernie na co dzień. Czasem mniej znaczy lepiej. O minimalizmie kosmetycznym już pisałam, bo u mnie odnosi on sukces. Moja skóra zdecydowanie bardziej lubi, gdy nie faszeruję jej chemią i ograniczam wszelkie kremy i mazidła do minimum.

Piękno kobiety wynika z jej osobowości. Jeżeli jesteśmy szczęśliwe to całe nasze ciało o tym mówi. Oczy się śmieją, krok jest swobodniejszy i lekki, uśmiech nie znika z twarzy, a nawet jeśli coś w nas nam nie do końca pasuje, to radość z codziennych sytuacji pozwala nam o tym zapomnieć.

Nie musisz być zrobiona, aby być piękna

Nie musisz być zrobiona, aby być piękna

foto: Magda Motrenko z Wnętrza Zewnętrza

A Ty lubisz siebie taką jaką jesteś?

11 komentarzy

  • aleksandra.stabrawa
    7 lipca 2016 at 22:21

    Ja lubię siebie – z lekkim makijażem lub bez niego. Czasem mam ochotę się malować mocniej a czasmi jestem zbyt leniwa żeby nałożyć puder. Podoba mi się podejście że nie musimy wyglądać tak, jak kreują to okładki. Mamy prawo być naturalne z wszytskimi niedoskonałościami i wadami. Ma ochotę nosić obcisłe bluzki mając pełniejsze kształty- ok! Ma ochotę na dres i trampki – też ok. Ważne jak się z tym czujemy. Bo nikt nie ma prawa nam niczego narzucać, a już na pewno naszego samopoczucia.
    Również miło było Cię poznac <3 Uściski

  • Kobieta z Prowincji
    7 lipca 2016 at 22:44

    Zgadzam się w zupełności. Co więcej, wydaje mi się, że nadmiar kosmetyków daje zupełnie odwrotny skutek do zamierzonego – widząc taką kobietę, masz wrażenie, że gdy tupniesz w jej otoczeniu to po prostu wszystko spadnie. Czy to jest piękne?!

  • Kamila | Kreując Życie
    8 lipca 2016 at 11:48

    Generalnie nie lubię tego owczego pędu do tego, aby wyglądać jak kobieta z okładki poczytnego czasopisma. Choć choroba odznaczyła się na mojej twarzy w postaci znacznej utraty brwi, to lubię siebie w delikatnym makijażu, który w zasadzie podkreśla to, co mam. Moją urodę i tęczówkę oka. Pełny makijaż robię z reguły na jakieś wyjścia na co dzień, jeżeli się maluję to zaznaczam brwi, tuszuję rzęsy, do tego jakaś delikatna szminka, a najlepiej pomadka ochronna. Zresztą im jestem starsza coraz częściej dochodzę do wniosku, że im mniej, tym lepiej.

    Pozdrawiam i miłego weekendu życzę.

  • KreujęSwojeŻycie
    9 lipca 2016 at 11:55

    Masz 100% racji! Tylko tak się zastanawiam… Szczęście bijące z naszego wnętrza sprawia, że jesteśmy piękne. W przenośni, i dosłownie. Może dlatego niektóre tak się maskują, bo są nieszczęśliwe?
    Ja nie unikam makijażu bo na twarzy mam przebarwienia i blizny. Lekki fluid, zasypka dla dzieci jako puder (po prostu chcę uniknąć nadmiernego przetłuszczenia skóry, zwłaszcza na czole bo mam grzywkę), tusz do rzęs, delikatne podkreślenie brwi a od święta, lub do sesji – róż i cienie. W domu of kors się nie maluję, bo po co 😀 Wszystko z umiarem, i jest cacy.
    Co do brzucha po ciąży, mam również poprzecinany rozstępami, a w okolicy pępka ta skóra jest tak rozciągnięta, że zrobił się jej lekki nadmiar. Poza pępkiem udało mi się ją trochę napiąć dzięki ćwiczeniom. Mam przez to spory kompleks ale… W takich momentach zawsze sobie mówię, że to pamiątka po tym, że nosiłam w brzuchu maleństwo. Czy to nie jest piękne? 🙂
    Swoją drogą, bardzo kojarzę skądś Twoją buzię. Może już się kiedyś gdzieś spotkałyśmy? 🙂

  • Jagoda Kwiatkowska
    14 lipca 2016 at 11:12

    Uważam że piękne jest naturalne piękno lub jego lekkie podkreślenie 😉
    jagglam.blogspot.com – Zapraszam do komentowania i obserwowania;) odwdzięcze się tym samym 😉

  • Fabryka.fit
    15 lipca 2016 at 15:15

    Wielkie uznanie dla autorki. W pełni podzielam każde słowo! Warto o tym mówić – pisać.

  • Leave a Reply