Odżywianie półtorarocznego dziecka – zasady w moim domu

Temat odżywiania dzieci poruszacie ze mną często w prywatnych wiadomościach. Pytacie, co i ile je Stasiu, że nie ma żadnych alergii, dopisuje mu zwykle wilczy apetyt oraz śpi całą noc. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo on po prostu taki jest. W domu nikt nie zmusza go do jedzenia, ale raczej proponuje się wspólne posiłki. Jeśli zaczniesz traktować swojego Malucha poważniej to gwarantuję Ci, że kwestia jedzenia nieco się rozluźni. Nawet dorosły nie zawsze ma na wszystko apetyt i chce jeść wtedy kiedy inni. Wpływa na to pogoda, sen, ogólne samopoczucie, a u dziecka dochodzą jeszcze takie sprawy, jak skoki rozwojowe, zęby czy po prostu gorsze dni. Nie należy na siłę trzymać maluchów przy stole, bo chyba nie chcesz żeby obiady czy śniadania kojarzyły mu się z przepychanką z rodzicami, a nie przyjemnością?

Odżywianie półtorarocznego dziecka – zasady w moim domu

Według mnie wynikiem bezproblemowego odżywiania Stasia w wieku 1,5 roku jest to, że rozszerzanie diety rozpoczęło się w takim momencie, w którym zauważyłam że moje dziecko jest gotowe do pierwszych posiłków – tj. ok. 5 miesiąca. Najbardziej aktualne zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia zalecają wyłączne karmienie piersią do 6. miesiąca życia, ale… Uważam, że jeżeli maluch wykazuje zainteresowanie jedzeniem i chce uczestniczyć razem z resztą domowników we wspólnych obiadach, śniadaniach i kolacjach to trzeba zacząć mu to umożliwiać. Oczywiste jest, że nie dostaje od razu wszystkiego, a po kolei wprowadza mu się poszczególne produkty i obserwuje reakcję. U nas pierwsza była łyżeczka kremu z białych szparagów. Zasmakowało i tak jest do dzisiaj.

Samoodstawienie od piersi i mm

Mój Syn był karmiony piersią wyłącznie do 5. miesiąca, a samoodstawienie nastąpiło po ponad 9 miesiącach jego życia. Nie mogę być w takim razie żadną pomocą w kwestii odstawiania od piersi, bo to nie ja, a moje dziecko zadecydowało o końcu naszej wspólnej, mlecznej drogi. Jeżeli możesz i chcesz to karm jak najdłużej, to wspaniałe i piękne chwile, a poza tym dajesz dziecku najlepszy pokarm jaki może otrzymać. Do tego jest darmowy i wymaga od Ciebie trochę poświęcenia, ale skoro już jesteś matką to i tak tych poświęceń będzie więcej niż mniej 😉

Zmniejszenie liczby i intensywności karmień skutkowało tym, że zaczęłam wprowadzać do diety Stasia mleko modyfikowane oraz wszelkie kaszki i produkty z mm. Pił je coraz chętniej oraz jadł bez problemu do pewnego czasu. Synek ma teraz 1,5 roku, a nie pije mleka już kilka miesięcy. Prawdopodobnie przestało mu smakować i na siłę nie staram się w niego pakować proszku. Również zamiast dziecięcych kaszek woli kaszę jaglaną lub kanapki i inne stałe produkty. Nie należy raczej do mlecznych smakoszy, ale być może jego organizm podświadomie dokonuje takiego wyboru, bo ja w dzieciństwie byłam uczulona na mleko krowie i przez dłuższy czas nie mogłam go mieć w diecie. No właśnie, zapomniałam dodać, że oprócz mm, Stach nie pije też mleka krowiego. Nie chce.

Śniadania

Może Cię zmartwię albo nie, ale nie przygotowuję dla Stasia zupełnie osobnych posiłków. Od czasu przeczytania książki „Zamień chemię na jedzenie” dawno zmieniłam swoje nawyki żywieniowe, czytam etykiety i staram się kupować w mniejszych sklepach, choć oczywiście do marketów zdarza mi się jeździć od czasu do czasu. Oznacza to, że jedzenie, które przygotowuję jest spożywane przez całą moją rodzinę i nie robię tu wyjątków dla Synka. Gdy mam ochotę na ciasto robię ciasto, gdy chcę zjeść placki to solę moją porcję już na talerzu. Nie boję się, że moje pomysły na posiłki mu zaszkodzą, bo sama mam zdrowe nawyki.

Śniadania są u nas różne. Staś pierwsze co by chciał zrobić po przebudzeniu to zaraz jak najszybciej zejść na dół i wyjść na dwór. Zwykle nie ma w głowie pierwszego posiłku dopóki nie zrobi porannego obchodu ogrodu. Próby „wmuszenia” mu czegoś konkretniejszego kończą się zwykle fiaskiem, więc przyjęłam za rozwiązanie, że najpierw się ubieramy, myjemy ząbki, coś pijemy (albo robię wodę na herbatę) i na chwilę otwieramy drzwi domu, żeby chociaż nawdychał się świeżego powietrza. Gdy to wystarcza wracamy do domu i razem przygotowujemy coś do zjedzenia. Na śniadanie jest to zwykle:

  • jogurt,
  • kasza jaglana z odrobiną masła i dżemem/owocami,
  • jajecznica na oleju kokosowym,
  • kanapki z serem białym/szynką/dżemem/powidłami…
  • bułka z masłem (to ma chyba po mnie 😉 ), rogal z makiem,
  • tosty,
  • dodatkowo: pomidory, ogórki kiszone.

Do popicia śniadania jest ciepła woda / meliska / delikatna herbatka / koktajl owocowy

2222

Obiady

Kiedyś obiady robiłam w czasie pierwszej drzemki Stasia, ale od kiedy przeszedł na tryb jednego dłuższego spania to robimy syty posiłek wspólnie, gdy wstanie. Jest to między 14 a 16, a ja w tym czasie czytam, piszę lub po prostu odpoczywam. Obiady staram się robić na dwa dni, ale gdy wyjdzie go mniej niż przewidziałam albo nasz apetyt  był duży to i tak następnego dnia, znów stoimy przy garnkach. Piszę stoimy, bo wycwaniłam się i stawiam Stasiowi krzesło przy blacie kuchennym i włączam go w różne czynności przygotowywania posiłku. Dzięki temu nie marudzi on z nudów, ani głodu, a ja ze spokojem mam 30-40 minut na zrobienie wszystkiego, czego potrzebuję.

Na obiad jemy między innymi ( nie podam tu wszystkich pomysłów, bo przepisy są często sezonowe):

  • rosół, pomidorówkę, zupę porowo – ziemniaczaną, zupę z botwinki, zupę z dyni, krem z białych szparagów z grzankami,
  • kurczaka z brzoskwiniami i ryżem; kurczaka z curry, cukinią i mascarpone; polędwiczki z boczkiem, czerwoną słodką papryką i pietruszką, potrawkę z rosołu z poprzedniego dnia, udka z kurczaka po cygańsku, udka z kurczaka w miodzie, kotleciki panierowane,
  • różne placki, naleśniki.
  • warzywka na parze typu: marchewka, kalafior, brokuł, ziemniaki, żółta fasolka…

Do mięs są różne dodatki typu: ziemniaki, ryż, kasza jęczmienna, kasza kuskus, kasza gryczana, domowe frytki, pyzy, makarony.

Smażę na oleju kokosowym lub słonecznikowym.

  • w piątki jemy rybę, którą kupuję świeżą od rybaka, ale Staś raczej nie przepada za nimi. Robię pstrąga zawiniętego w folię aluminiową z koperkiem, masłem, czosnkiem i solą i zapiekam go w piekarniku w 175 stopniach na ok. 20 minut. Z piątkowego obiadu je raczej dodatki – domowe frytki lub ziemniaki.

Do popicia obiadu tak samo jak na śniadanie: woda, koktajl, meliska (do 2 kubków dziennie), kompot z sezonowych owoców.

1

Kolacje

Z powodu zmiany godziny obiadów nieco zmienił nam się rozkład posiłków. Wcześniej jeszcze między obiadem a kolacją był podwieczorek, ale teraz drobne przekąski zdarzają się raczej przed pierwszą drzemką. Kolacje są często u nas jak obiado-kolacje z racji tego, że mieszkamy z rodzicami i moimi braćmi. Wszyscy wraz z moim Mężem wracają o różnych porach i gdy tylko coś smacznego znajdzie się na stole to można być pewnym, że i Staś zaraz tam będzie.

Moje propozycje kolacyjne obejmują:

  • placki z cukinii, z jabłkami i cynamonem, naleśniki,
  • jajecznicę,
  • domową pizzę, choć ostatnio to tylko mój Tata ją robi,
  • kanapki,
  • tarty na słono,
  • jabłka zapiekane w cieście,
  • makaron ze szpinakiem,
  • kiełbaska gotowana.

Do popicia ciepła woda lub herbatka. Na wieczór zwykle nie podaję owoców. Jeżeli są placki z jabłkami to nie później niż o 18/19. Staś zasypia teraz ok. 21.

Przekąski

Drobne przekąski to temat rzeka. Odgórna zasada brzmi, że nie daje się ich Stasiowi min. godzinę przed dużym posiłkiem. Jeżeli nakarmicie dziecko na spacerze chrupkami, owocami, paluszkami albo musami z owoców to nie dziwcie się, że po powrocie do domu ono nie zje czegoś konkretniejszego. Żołądki dzieci nie są zbyt duże i jeżeli napełnicie je szczególnie słodkimi przekąskami to o warzywnym obiedzie nie ma mowy.

U nas wśród przekąsek królują:

  • biszkopty z piekarni,
  • paluszki,
  • owoce: banany, gruszki, jabłka, czereśnie, morele, poziomki ( TU UWAGA! Staś nie je więcej niż 1 banana, 1 jabłka lub 1 gruszki dziennie). Jeżeli zrobię owocowy koktajl na śniadanie to więcej owoców już nie dostaje. Mają one bardzo dużo cukru i mimo, że to lepszy cukier niż sklepowy to nie warto uzależniać od niego dziecka.
  • suche wafle, andruty,
  • lody – kupuję wafle i nakładam lody w domu. Na wyjazdach oczywiście kupne.

Generalnie przekąsek u nas nie ma dużo, dlatego że Staś je na tyle syte i duże posiłki typu śniadania i obiady, że dopasanie i częste proponowanie dodatkowego jedzenia jest zbędne. Przy okazji długich spacerów, biegania lub wyjazdu na basen zabieram oczywiście coś na przegryzkę.

Napoje

Od samego początku uczyłam Stasia pić wodę. Nie ma u nas kupnych, słodkich soczków, a jeśli je dostaje to od moich Dziadków, którzy mają swoje stare przyzwyczajenia. Jeżeli zdarza mu się pić coś takiego to nie więcej niż jeden kartonik, a jeżeli jest to picie z butelki to rozwadniam je z wodą. Na co dzień w domu króluje u nas woda, woda z miodem i cytryną, meliska, delikatne herbatki oraz mocno rozwodnione kompoty z sezonowych owoców.

Staś pił na początku z niekapka Suavinex, ale od kiedy trafiłam na artykuł na Nebule o niekapkach i smoczkach to odstawiliśmy to i to 😉 Zamiast tych pięknych, miętowych lisków mamy bidon z Lifefactory ze słomką oraz taki z żyrafą ze Skip Hop, kupiony w Smyku. Oba trzeba na noc myć i suszyć, bo zostawienie ich z napojem kończy się bardzo nieprzyjemnym zapachem. W domu Synek pije ze szklanki, kubków. Czasem ze słomką, czasem bez.

Zastawa i sztućce

Przygodę z jedzeniem zaczęliśmy od BLW, więc sztućce nie były wtedy jeszcze potrzebne. Gdy Staś opanował jedzenie rękoma zaczęliśmy obok talerzyka kłaść widelec i łyżkę. U nas zawsze przy stole jest dużo osób, więc patrząc na nas chciał naśladować, to co robimy. Czasem wolał nawet nasze łyżki i widelcem i lepiej szło mu nabijanie. Z jedzeniem sztućcami są różne okresy. Mieliśmy takie, że jadł wszystko widelcem bez problemu. Teraz ostatnio woli rączkę. Zupy i jogurty je łyżką bez żadnego problemu. Jak do tego doszedł? Sam. Ja pozwalałam i sprzątałam, a on się uczył. Nie ma innej rady. Kilka tygodni / miesięcy brudu i masz dziecko, które samo potrafi się najeść.

Talerzyki i miseczki mamy z firmy Done by Deer. Taki z przegródkami, jeden zwykły i okrągłą miseczkę. Widelec i łyżkę ze Skip Hop, choć planuję kupić zwykłe z Ikei. Mam nadzieję, że będą nieco większe i wróci faza jedzenia samodzielnego widelcem. Śliniaków w tej chwili w domu nie używamy. Służą tylko na wyjazdach. Polecam szczególnie te z kieszonką z Close Parent, bo jak coś spada to dziecko może wyjąć i zjeść, a poza tym są łatwospieralne. Poza tymi rzeczami, polecam także melaminę Rice, która przy upadkach się nie tłucze, jest lekka, kolorowa i idealna dla rączek dzieci. Planujemy również zmianę krzesełka do karmienia, bo w starym Staś nie chce siedzieć. Mamy teraz takie drewniane z tacką, ale mamy na oko coś podobnego do Stokke, tylko w dużo niższej cenie. Na oryginał nas w tej chwili nie stać 😉

słoik ze słomką

Jak Wam idzie przygoda z jedzeniem? Może mogę Wam coś doradzić, podpowiedzieć? Niedługo zacznę publikować konkretne przepisy, bo wierzcie mi, że mój syn potrafi przy obiedzie mówić „mniam, mniam” albo „onononomomomo” 😉

Poza tym wpisem polecę inne miejsca, gdzie znajdziecie inspiracje:

  • Mrs. Polka Dot o rozszerzaniu diety Hanki – to ogólnie kopalnia z przepisami dla dzieciaków
  • przepisy Ourtime,
  • książka „Zamień chemię na jedzenie”,
  • książka o BLW – „Bobas lubi wybór” – szczególnie na początek przygody z rozszerzaniem diety.

PS. Kwadratowe zdjęcia z wpisu to fotki z mojego Instagrama, tam na bieżąco możecie podpatrywać, co je Stasiu.

17 komentarzy

  • Marta
    6 sierpnia 2016 at 13:31

    Ja na szczęście też mam w domu typ „wszystkojedzący”, tylko na moje nieszczęscie nie radzi sobie z łyżką. Tzn. może i by sobie radził, ale wtedy z zupy wybiera tylko część płynną. Ten proces trwa tak długo, że na resztę już nie ma ochoty i cierpliwości i ucieka mi z krzesełka. A że mamy Stokke – bez barierki – trwa to sekundy i już go nie ma. A propos krzesełka, my kupiliśmy (na OLX) egzemplarz używany za 200zł i przemalowaliśmy go. Jak teraz wygląda, możesz zobaczyć u mnie na blogu. I choć ja jestem z tych, co to wolą dać więcej pieniędzy za przedmiot dobrej jakości, który będzie mi służył długo, o tyle uważam, że cena nowego krzesełka to gruuuba przesada. Ale fakt faktem, Filip lubi swoje krzesełko, a przesiedliśmy się z Antilopa z IKEI (którego zresztą też sobie chwaliłam). Pozdrawiam ciepło

  • Marta
    6 sierpnia 2016 at 14:10

    Super wpis! Dużo nas łączy 😉 cieszę się że korzystacie z przepisów u nas 🙂 Pozdrawiam razem ze Stachem

  • Pani Woźna
    8 sierpnia 2016 at 20:19

    Haucka widziałam w jakiejś restauracji i w sumie na niego też byliśmy nastawieni, ale dostaliśmy bon do smyka i tam akurat go nie ma. Jeśli chodzi o picie to według mnie jeżeli dziecko dobrze się wypróżnia to znaczy, że pije wystarczająco 😉 Mój Synek może nie je jakichś końskich porcji, wszystko zależy od apetytu i tego co jemy akurat. Zawsze najwięcej i tak zje mięsa 😉

  • Mrs Bee
    8 sierpnia 2016 at 21:31

    Świetny wpis! Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga i już chyba zostanę…bo jest przepięknie.
    A w kwestii diety naszych maluchów, z obserwacji córki (2 lata i 3 miesiące) i jej rówieśników uważam, że najgorsze są przekąski, soki (także te adresowane do dzieci) i niestety jogurty owocowe (syrop glukozowo-fruktozowy górą). Malutkie dziecko zje godzinę przed kolację kilkanaście kukurydzianych chrupek albo wypije dwie szklanki znanego z reklam soczku i żegnaj kolacjo 🙂 Moja córka pije na szczęście głównie wodę, czasem herbatę (z mlekiem było dokładnie tak, jak u Was), przekąski są tylko w weekendy (albo „na wyjeździe”) i prawie wszystko zjada ze smakiem. Pozdrawiam 🙂
    P.S. Zapomniałam dodać, że ostatnio znajoma matka oświadczyła, że idzie z 2,5 letnim niejadkiem (zwykle je tylko desery) na frytki do kebab-baru, bo „coś” musi zjeść. Rzeczywiście „coś” 😉

    • Pani Woźna
      9 sierpnia 2016 at 12:42

      Według mnie dzieci są bardzo mądre i jeżeli rodzice dają sie nabrać na sztuczki albo dają cukierki, słodycze czy cokolwiek słodkiego co dziecko zje to myślą że ok, bo chociaż coś zjadło. W takim wypadku wystarczyłoby tylko przetrzymać dziecko i zje wszystko co będzie na stole…

  • Dziobała Kokoszka
    9 sierpnia 2016 at 13:32

    Super wpis, u mnie roczniak, który z jedzeniem problemów nie ma ale jednak swoje wymagania ma i nie wszystko lubi i czasem brakuje pomysłu co tu dziś ugotować. Wypisałam sobie trochę inspiracji od was.

  • 3 sposoby na oszczędność przy zakupach dla dzieci - paniwozna.pl
    14 sierpnia 2016 at 20:21

    […] Można w ten sposób trafić na drogie marki, ale za śmieszną cenę. Ostatnio gdy pisałam o odżywianiu Stasia i zamiarze zmiany krzesełka karmienia, to ktoś w komentarzu napisał, że udało mu się kupić krzesełko Stokke i przemalować na inny […]

  • Paulina Machaczyk
    25 sierpnia 2016 at 11:01

    Jaką książkę o blw możesz polecić na początek rozszerzenia diety? Z góry dziękuję 😉

    • Pani Woźna
      25 sierpnia 2016 at 14:43

      Chyba nie doczytałaś wpisu 🙂 Wszystko jest na samym końcu 🙂

      • Paulina Machaczyk
        25 sierpnia 2016 at 16:29

        Oczywiście, że doczytałam, tylko nie byłam pewna o jaką konkretną pozycję chodzi bo link jest nieaktywny i autor nie podany, jest tak wiele tych książek o blw. Pozdrawiam 😉

  • NelaiPola-Małe Księżniczki
    10 października 2016 at 22:55

    super menu i świetne zdjęcia 🙂

  • Leave a Reply