Nikt nie lubi marudzących ludzi. Takich co wysysają energię, bo sami nie mają na siebie pomysłu. To osoby typu: ja nie wiem, czy mi się chce czy mi się nie chce, sam nie wiem. Trzymam się od nich z dala. Unikam kontaktu, by nie zarazić się tym wiejącym z kilometra pesymizmem. Lubię takiego człowieka, co mnie motywuje, który kopnie w tyłek, kiedy trzeba i powie, że jestem dobra, gdy zaczynam w to wątpić. Dom i rodzina to moja bezpieczna przystań. To w nich znajduje ukojenie, oparcie. Gdy nie wierzę w to co widzę dookoła siebie, powiem to na głos i wracam na ziemię. Na właściwe tory. Rodzina, która daje siłę to potęga. To kule podtrzymujące, gdy zaczynasz utykać.
Mam nadzieję, że wśród Twoich bliskich są osoby, które naprawdę w Ciebie wierzą. Że nie kopią Ci dołków i nie krytykują każdego pomysłu. A jeśli krytykują, to oby w Twoim interesie, a nie dlatego, że sami są leniwi, gnuśni, marudzący i nie mający tej odwagi, by ruszyć do przodu. W miejscu przecież nie można stać. Nie jesteśmy drzewami, które zapuszczają korzenie. Lepiej być takim dmuchawcem, który gdzieś daleko się uniesie po zdmuchnięciu przez dziecko. Można wtedy zobaczyć wszystko z dalszej perspektywy, nabrać dystansu i wrócić na ziemię, by znów na chwilę osiąść. Na chwilę, bo przecież z ziarnka dmuchawca w przyszłym roku znów będą nowe mlecze.
Nie mówię tu o skakaniu z kwiatka na kwiatek. O zmianie pracy, gdy tylko szef na Ciebie źle spojrzy. Gdy jednak Ci ciągle źle, smutno, ktoś Cię wysysa z energii to może czas na zmianę? Czasem wystarczy iść do fryzjera, zacząć ćwiczyć, zminimalizować otoczenie wokół siebie lub iść na naprawdę dobrą kawę z przyjacielem. Bo przyjaciel to już jak rodzina. A w rodzinie przecież siła.
6 komentarzy
Agni
27 października 2017 at 19:53Zdecydowanie uważam, że otaczanie się właściwymi ludźmi mocno poprawia komfort naszego życia. Nie musimy słuchać narzekań, komentarzy, sceptycyzmu. Możemy żyć własnym życiem i na własnych zasadach. A rodzina – zwykle tak, to siła, pod warunkiem że jest blisko, że jest mocna, że faktycznie się wpiera. Pozdrawiam
https://kobietadozadanspecjalnych.blogspot.com/
Kosmetolog Marta
28 października 2017 at 08:27„Co w rodzinie to nie zginie”. Ja też się staram odsuwać jak najdalej od takich osób bo jak sama wiesz co niektórzy bardzo negatywnie wpłynęli na mnie i moje małżeństwo. Ale już to rozgraniczyłam i jest lepiej, łatwiej, spokojniej, motywująco 🙂
Ania Kalemba
28 października 2017 at 10:17Kolejny przepiękny post! 😉 naprawdę inspirujesz do bardziej uważnego życia 🙂
Daniel
7 listopada 2017 at 09:13Rodzina… najpiękniejsze co może spotkać człowieka. Super post i duża dawka inspiracji.
Agnieszka | lvlupstudio
14 listopada 2017 at 09:48To jest wspaniałe, jak rodzina Cię wspiera. Ja tego doświadczam. Kiedy mojemu rodzeństwu świat się trochę wali, to dzwonią do Mamy i krzyczą „ratuj!”. Ja też mam w niej oparcie. Jak potrzeba kasy, to dzwonimy do Taty, bo to on zarządza rodzinnymi finansami i wie na ile stać rodzinę. Tacy rodzice to skarb.
Widzę też wśród znajomych, którzy mają fajnych rodziców, że sami zakładają mądre i dobre rodziny. Mam nadzieję, że dla naszych córek też będziemy oparciem, wsparciem i wszystkim, czego będą potrzebowały. A w odpowiednim momencie odetniemy pępowinę i powiemy: „Leć!”
Jewgienia
14 listopada 2017 at 10:26Zgadzam się, bardzo ważne jest mieć obok siebie osoby, które wierzą w ciebie i przyjmują ciebie takim, jaki jesteś