Pamiętam taką sytuację jeszcze w podstawówce – pani poprosiła nas żebyśmy narysowali swoje ulubione danie, coś co najbardziej lubimy jeść. Ja nie zastanawiając się zbyt długo – bo była jesień – zaczęłam rysować talerz z zupą, obok warzywo i podpisałam „zupa z korbola”. Po zebraniu i przejrzeniu prac nauczycielka wybuchnęła śmiechem i spojrzała na mnie. Już się zastanawiałam, czy tak brzydko mi wyszło, czy jakiś błąd, czy to może dziwne, że lubię „zupę z korbola”. Cóż, dziwne okazało się to, że ja nazwałam tak dynię. U mnie w domu właśnie tak w dużej mierze mówi się na to jesienne warzywo – korbol, a że ja uwielbiam z niego prostą zupę z lanymi kluskami to nic innego mi wtedy nie przyszło do głowy. Trafiłam ostatnio na artykuł, którego treścią chcę się z Tobą podzielić, bo właśnie z niego dowiedziałam, jakich jest 12 powodów, dla których warto jeść dynię.
12 powodów, dla których warto jeść dynię
- Wspomaga odchudzanie – dynia jest nie tylko niskokaloryczna, ale także lekkostrawna. To na pewno powody, dla których w trakcie rozszerzania diety maluszkom podaje się ją jako jedną z pierwszych. Jej miąższ ma około 30 kcal na 100 g dlatego, że posiada mnóstwo wody. Jest syta, posiada skrobię i węglowodany. Dzięki swojej zawartości błonnika wspomaga przemianę materii i tym samym odchudzanie.
- Poprawia wzrok i stan naszej skóry – dynia jest bogata w beta-karoten, który przekształca się w naszym organizmie w witaminę A wspomagającą widzenie. Miąższ z dyni może być wykorzystywany nie tylko jako dodatek do jesiennego latte, ale także do maseczek. Szklanka ugotowanego miąższu pokrywa dwukrotnie dzienne zapotrzebowanie na wit. A.
- Ekologiczna – w przeciwieństwie do marchewki, dynia nie pobiera z gleby metali ciężkich. Jest rośliną mało wymagająca i rośnie nawet na słabszych glebach.
- Jest bogata w witaminę C – dzięki niej można poprawić odporność organizmu i podatność na infekcje. Ułatwia również gojenie ran oraz złamań oraz wpływa pozytywnie na wytwarzanie kolagenu, co znowu jak w punkcie trzecim polepsza stan naszej skóry. Warto gotować dynię al dente w małej ilości wody, aby zachować jak najwięcej wit. C. Innym sposobem jest też starcie jej na surowo i połączenie z jabłkiem oraz cynamonem.
- Podczas gotowania nie traci swoich właściwości – wiele warzyw i owoców w trakcie obróbki cieplnej traci to co najcenniejsze. Dynia nie, więc można ją smażyć, dusić, gotować, piec. Ważne żeby po zakupie przechowywać ją w chłodnym i suchym miejscu. Im jest ciemniejsza tym ma więcej karotenoidów – zwykle zmienia kolor po 8-12 tygodniach. Dyni hokkaido nie trzeba obierać ze skóry, dzięki czemu zachowuje ona jeszcze więcej składników odżywczych.
- Zapobiega wymiotom – szkoda, że nie wiedziałam o tym w ciąży 🙂
- Wzmacnia sprawność seksualną mężczyzn – czyli jest podobna do selera. Pestki dyni są bogate w cynk, który jako antyoksydant chroni plemniki przed wolnymi rodnikami. Nasiona zapobiegają też przerostowi prostaty i działają na prawidłową czynność jąder. Warto, by dynia była obecna w diecie mężczyzn, bo ich zapotrzebowanie na cynk jest większe niż u kobiet.
- Pomaga chorym na nadciśnienie – dynia bogata jest w potas, który reguluje prawidłowe ciśnienie krwi. Pozbawiona jest także całkowicie sodu, który negatywnie wpływa na leczenie nadciśnienie. Dzięki pektynom, czyli błonnikowi obniża także stężenie cholesterolu.
- Usprawnia pracę nerek – szczególnie dzięki pestkom. Ja akurat niespecjalnie za nimi przepadam…
- Poprawia nastrój – tu znowu najważniejsze są pestki, chociaż gdy ja kroję dynię, widzę jej słoneczny kolor i czuję piękny zapach to od razu mam uśmiech na twarzy.
- Dostarcza minerały i witaminy – to opisałam już w różnych punktach 🙂
- Wspomaga pracę wątroby – miąższ stymuluje wydzielanie żółci, działa więc łagodząco na przewód pokarmowy i wątrobę.
Przepis na moją zupę z dyni
Dynię kroimy, potem obieramy skórkę i znów kroimy w kostkę lub cokolwiek podobnego. W garnku gotujemy wodę, tyle co na ziemniaki. Wrzucamy pokrojoną dynię i pod przykryciem gotujemy aż zmięknie. Następnie blenderem miksujemy na gładki krem i dolewamy mleka aż do uzyskania pożądanej konsystencji. Ja robię zupę z dyni zawsze z lanymi kluskami, więc mleka dodaję jeszcze po zagotowaniu klusek w zupie, bo wtedy zazwyczaj najmocniej się ona zagęszcza. Nie dodaję przypraw, gdyż u mnie w domu każdy je inaczej. Jedni na słodko inni na słono. Lubimy klasykę. Żadnych dodatków.
13 komentarzy
Anna Plociniczak
23 października 2017 at 16:29Piękne zdjęcia, a przy okazji bardzo lubię dynię, a zwłaszcza zupę krem z dyni:)
Pani Woźna
24 października 2017 at 08:46dziękuję 🙂
E Eś
23 października 2017 at 19:23Ja szczerze mówiąc nie przepadam za dynią 😛
Pani Woźna
24 października 2017 at 08:46każdy ma swój smak 🙂
Natasha
23 października 2017 at 19:25Uwielbiam dynię i staram się ją jeść jak najczęściej 🙂
Pani Woźna
24 października 2017 at 08:46super! w jakiej postaci?
Kosmetolog Marta
23 października 2017 at 20:45U mnie dynia tylko w postaci pestek i ewentualnie kremu 😉
Pani Woźna
24 października 2017 at 08:46a ja pestek jakoś nie mogę przełknąć…
Ania Kalemba
24 października 2017 at 10:14Super! Ja uwielbiam dynię!!!
Natalia
27 października 2017 at 11:17Ja odkryłam dynię dopiero jako dorosła osoba, więc czuję, że mam wiele do nadrobienia i zajadam się nią nieprzyzwoicie często 🙂 Jesienią zwykle kupuję wielką dynię, piekę ją w kawałkach w piekarniku, potem „wydziabuję” upieczony miąższ, miksuję, pakuję do torebek, zamrażam i jest zapas dyniowy na cały rok! Zupę robię podobnie jak Ty, najprostszą z najprostszych. Polecam też różnego rodzaju słodkie wypieki z dynią, np. dyniowe muffinki z musem śliwkowym z Kwestii Smaku: https://www.kwestiasmaku.com/przepis/muffinki-dyniowe-z-musem-sliwkowym Wspaniałe! pozdrawiam ciepło 🙂
u Marudy i Leniucha
7 listopada 2017 at 11:39Jeju, a ja tak bardzo nie lubię smaku dyni! 😀 Choć w ogródku rośnie mi dynia samorodka… może spróbuję Twój przepis i przekonam się do tego warzywa 🙂
Healthy Style
14 listopada 2017 at 10:08Tyle plusów z jej jedzenia, a ja jakoś nadal nie mogę się przekonać do jej smaku. Krem z dyni to totalnie nie moje smaki. Zamierzam wypróbować dynię w cieście, ale jak i tu nie wypali to chyba dam sobie spokój z podejmowaniem kolejnych prób jej polubienia 😉
Justyna Spyrka | Takie Trampki
21 listopada 2017 at 08:18Pierwszy romans z dynią miałam dwa lata temu, wtedy przekonała mnie tylko w cieście dyniowym. W zeszłym roku był krok naprzód, bo pokochałam zupę krem. A w tym to już w ogóle miłość wieczna, dynia w każdej postaci. Jest super!