Nie ma dla mnie złej pogody. Tym bardziej na urlop. Od kiedy mam jednak dzieci deszczowe i chłodne dni, które trzeba by było w większej części dnia spędzić w domu napawają mnie nie raz lękiem. Wybuchowość i niecierpliwość moich dwóch synów, wulkanów energii czasem mnie przeraża, ale nie mogę się temu dziwić. Płynie w nich w końcu moja krew. Taka co czasem kipi, ale nadaje życiu odpowiedni rytm. Dopiero co wróciliśmy z wakacji w górach i stale podpytujecie mnie w wiadomościach prywatnych, czy trochę opowiem o miejscach, które odwiedziliśmy, bo mimo że znajdują się w przewodnikach i są oznaczane jako atrakcje przy głównych drogach to nie każdemu się chce zbaczać w te kręte ścieżki. Zachęcam! Dawno tyle nie zobaczyłam, tak nie nawąchałam się kwiatów, nie pochodziłam spokojnie po parkach i różnego typu arboretum. Karkonosze są cudowne! Zacznę dziś od Parku Bajek w Karpaczu, który mimo, że jest płatną atrakcją, to zapewni dzieciom rozrywkę na dobre dwie, trzy godziny.
Park Bajek w Karpaczu
Przed wyjazdem mieliśmy kilka upatrzonych miejsc, które na pewno chcemy odwiedzić w górach. Wynajmowaliśmy cały dom w Mysłakowicach, a tak apropo to przepiękna mała miejscowość, która jest dobrze skomunikowana zarówno z Karpaczem jak i Jelenią Górą, a tłumów w niej nie ma żadnych. Nasze plany wyjazdowe musieliśmy nieco zmienić, bo zapomnieliśmy chłopakom wyrobić dowody osobiste i nie mogliśmy jechać do Czech. Tak odpadło nam kilka naprawdę cudownych atrakcji, których utratę przeżywaliśmy do samego wyjazdu, ale… Co się odwlecze to nie uciecze! Wrócimy tam na pewno żeby je zobaczyć.
Zaczęliśmy tak naprawdę nasze poznawanie Karpacza i okolic od Parku Bajek. Udało nam się dostać od pewnej sympatycznej rodziny bilety, a są one ważne cały dzień. Podeszła do mnie pani na parkingu i zapytała, czy skorzystamy z nich i zjazdu na dmuchanych oponach, bo oni nie wykorzystali i chętnie odstąpią. Mieliśmy darmowy pobyt i ponad dwie godziny super zabawy dla naszych chłopców. Park jest czysty i jak nazwa wskazuje odnosi się do bajek. W drewnianych budkach ustawione są aranżacje dotyczące różnych opowieści dla dzieci i za pomocą włączników takich jak do światła, włącza się nagraną bajkę oraz ruszające się lalki. Dla Stasia i Olka to nie było jakąś wielką atrakcją, bo raczej omiatali budki wzrokiem, ale to co było dookoła wystarczyło im w zupełności na rozładowanie energii i wszystkich złych emocji. Wybiegani, nabawieni wodą i tamami padli w aucie przed obiadem.
Polecamy to miejsce szczególnie już dla takich trzylatków, których energia rozpiera i są ciekawi różnych testów siłowych. Poza wodą jest też trampolina, rzuty procą, rowerki, koparka do piasku, plac zabaw oraz wiele innych urządzeń, które skumulowane w tym jednym miejscu tworzą ciekawą całość. Bilet gdybyśmy musieli opłacić na pewno nie byłby stracony, a pieniądze nie byłyby wyrzucone w błoto, bo w tym parku jest co robić i to nie tylko cieszy oko dzieci, ale i rodziców, którzy mogą ze spokojem przyglądać się pociechom.
No Comments