Czujesz stale, że szukasz swojego miejsca? Być może siedzenie wciąż w tych samych kątach Cię przeraża, nie pozwala myśleć kreatywnie, rozwijać się, poczuć się po prostu dobrze, tu i teraz. Mamy górnolotne marzenia, porównujemy się do cudzych ideałów, choć styl życia instagramerki totalnie nie jest nasz. Mamy to wpisane w mózg, bo on lubi nowości, ciągle mu mało, kocha dopaminę i łatwo się uzależnia. A my… my lubimy rytuały i stałość, przewidywalność, bo daje nam to poczucie bezpieczeństwa. Dobrze jest czuć się pewnie, prawda?
Twoje miejsce jest tam, gdzie chcesz
Nie musisz nikogo pytać o zdanie, gdy potrzebujesz wyjechać i odpocząć. Kiedy Twój organizm woła „STOP” to czas naprawdę zwolnić i go posłuchać. Nie możemy go w nieskończoność zajeżdżać i udawać, że damy radę. No może tak, ale na krótką metę.
Wiesz, jeszcze nie tak dawno, dusiłam w sobie chęć fotografowania, mówiłam, że nie umiem, że nie mogę, bo nie mam instagramowych wnętrz, że gdzie ja, bo one… One robiły swoje tak jak umiały, a ja miałam za złe, że nie mam tak samo. Po co? W końcu ze sobą wygrałam i się przełamałam. Zaczęłam szukać swojego miejsca w tym świecie, po swojemu, tak jak umiem i tu gdzie jestem. Niezależnie, czy pasuje to do norm i mainstreamu. Raczej średnio pasowało, bo młoda, bo z dziećmi, bo hej… nie powinnaś z dwójką tak dawać czadu. Oni na pewno chodzą głodni, wystraszeni, nieszczęśliwi. Hm, nic z tych rzeczy. Raczej mnie kochają, cieszą się, że mam mnóstwo energii dla nich i potrafię rozdzielać czas, kiedy muszę zapieprzać i mogą obejrzeć ciut dłużej bajkę, a kiedy skończę jestem ich, czytam książki, jeździmy rowerami, gramy w gry, uczymy się poprzez doświadczenia. Tak, znalazłam się tu gdzie chcę i mam swoje miejsce, a to przecież nie koniec.
Rób tak jak czujesz
W weekendy muszę się odcinać od wszystkiego, by w tygodniu być w pełni sił. W pewnym stopniu uzależniam życie od kalendarza, ale dzięki temu po pracy mam 100% czasu na relaks i bycie off. Mogę znaleźć wrzosowisko 2,5 h drogi od domu i po prostu tam jechać. Mam na to przestrzeń, chęci i wspaniałego męża, który nie kręci nosem na kolejny mój pomysł plenerowy. Mamy wspólną miłość do natury i bycia z dala od ludzi, by się wyciszyć po tygodniu pracy. Choć również lubię bardzo wesela na 120 osób, a on pracę 8 godzin pod telefonem 😉
Od dłuższego czasu nie porównuję się, oglądam to co ja lubię, czytam to co mi się podoba, a nie to co sugerują mi guru i osoby mające wpływy w social media. Chyba za dużo siedziałam po drugiej stronie i przyjemność sprawia mi ustalanie reguł i zasad gry w socialach. Życie, książki, natura, ukochany, dzieci… to jest zbyt pochłaniające, piękne, by spędzać czas z nosem w telefonie. Trochę można, ale z umiarem. Wtedy nie wstydzisz się tańczyć na boso we wrzosach, śpiewać pod nosem ulubione piosenki, a Twoje dziecko się temu nie dziwi, bo wie, że jesteś szalona i jedyna w swoim rodzaju. „Mama, jaka Ty jesteś inna”. Nic więcej nie trzeba.
Sukienka to boskie dzieło Emilii Lange. Jest dostępna dla moich klientek na sesje fotograficzne.
Pasek do aparatu i mini organizer – Equipo Bag
No Comments