Alternatywne metody parzenia kawy

Być może część z Was już to wie, ale nie należę do osób uzależnionych od kawy. Ba! Przez większość swojego życia w ogóle jej nie piłam. Popularne umawianie się „na kawę” u mnie zwykle kończyło się na zamówieniu w kawiarni gorącej czekolady, zielonej herbaty lub ewentualnie latte. Im jednak byłam starsza i zaczęłam odwiedzać klimatyczne knajpki w Poznaniu to zaczęłam doceniać rytuał picia kawy, a mój smak stał się coraz bardziej krytyczny i zwykła Lavazza przestała mi wystarczać. Jednym z punktów przełomowych, kiedy sama zdecydowałam się zacząć parzyć kawę w domu, były warsztaty Bloggers Photo Meeting u Izy. Jej mąż gdy tylko rano pojawiał się w kuchni wstawiał na kuchenkę kawiarki różnej wielkości i przygotowywał dla nas w pastelowych filiżanki małe kawy. Wiem, że to moje wspomnienia tak dobrze zadziałały na moją wyobraźnię, ale od tamtego momentu kawiarka zagościła w moim domu i coraz chętniej byłam otwarta na nowe mieszanki ziaren. Gdy zaczęłam prowadzić warsztaty z fotografii rodzinnej lifestyle i pojawiać się co tydzień w Domu na Śródce zakochałam się totalnie w ich kawach! Tak poznałam Coffee Journey i ich ziarna, które od dobrych kilku miesięcy mają stałe miejsce w szafce. U mnie występują zawsze w duecie z owsianym mlekiem dla baristów Oatly.

Alternatywne metody parzenia kawy

Po kilku miesiącach picia w domu kawy Yellow Blend od Coffee Journey dostałam od nich zaproszenie odwiedzenia palarni oraz poznania alternatywnych metod parzenia kawy. Dlaczego alternatywnych? Bo nadal kawa nie ma u mnie stałego miejsca w życiu, ale jak już piję to nie chcę, by była byle jaka, tylko najlepsza z możliwych do przygotowania w domu. Póki co nie zamierzam kupować ekspresu i w związku z tym poza kawiarką mogę skorzystać z kilku innych opcji parzenia kawy. W meandry tego kofeinowego świata wprowadził mnie Maciek, który jak się dowiedziałam spróbował już chyba wszystkich zawodów świata, ale póki co, to romans z ziarnami usidlił go na dłużej 😉

Drip

Drip to przelewowa metoda parzenia kawy. Kształtem przypomina filiżankę. W środku wystarczy umieścić filtr, przelać go wrzątkiem, a następnie wsypać świeżo zmielone ziarno kawy. Drip stawia się na filiżance lub kubku i zalewa kawę gorącą, ale nie wrzącą wodą. Największy problem miałam z zapamiętaniem, kiedy i jak należy przelać kawę w filtrze. Maciek jest w tym mistrzem, ale mi potrzeba by było na pewno codziennego treningu żeby dojść do podobnej wprawy. Mimo wszystko ta metoda wygląda obłędnie, a napar przy niej stworzony ma głęboki aromat i smak. Z tego, co jeszcze się dowiedziałam, bardzo ważna jest grubość ziaren, czyli stopień zmielenia. Jeżeli jest zbyt gorzki lub kwaśny to musimy sobie sami określić, jak długo potrzebujemy je mielić, by uzyskać dla nas idealny smak. Poza tym warto zwrócić uwagę na wodę. Ja od dłuższego czasu do domowej kawy używam tylko filtrowanej wody, bo z butelek plastikowych już nie korzystam 😉

Aeropress

To urządzenie, a w zasadzie taka tuba lub jak inni mówią, gruba strzykawka zyskuje coraz większą popularność. Dla mnie to dużo prostsza i szybsza metoda parzenia, bo jak tylko wróciłam do domu po szkoleniu z Maćkiem zrobiłam bez problemu kawę mężowi. Tu również podobnie jak w dripie mamy filtr, który powinniśmy przepłukać, ale nie musimy już niczego przelewać. Po wsypaniu do aeropressu zmielonej kawy zalewamy ją wodą i czekamy około 2,5 minuty i wyciskamy. Potem możemy trochę odczekać zanim wypijemy napar, bo wtedy nabiera on jeszcze więcej mocy. Duża zaleta tego urządzenia to jego mały rozmiar i mobilność. My zabraliśmy aeropress nawet do Pałacu Mała Wieś , o którym niedawno pisałam. Mieliśmy czajnik w pokoju i bez problemu mogliśmy zrobić sobie kawę o dowolnej porze bez specjalnego wychodzenia z hotelowego pokoju.

Maciek szkoli ekipy lokali gastronomicznych nie tylko z Poznania. Ekipa Coffee Journey obsługiwała w tym roku jako partner Influencer LIVE Poznań.

Spróbowałam już prawie wszystkich kaw z oferty tej palarni i dla mnie numerem jeden jest póki co Yellow Blend. Drugą ulubioną Pink Blend. Tę żółtą poznałam właśnie w Domu na Śródce i czasem mi się zdarza tam na miejscu kupować kolejne ziarna. Jeśli jesteście z Poznania możecie to zrobić jednak stacjonarnie także w samej palarni – mieści się ona przy Dąbrowskiego 472. Na mnie ich wnętrze zrobiło ogromne wrażenie, bo łączy się stylem z ich wartościami, podejściem do życia oraz pracy. Chłopaki uwijają się tam jak mrówki, a zapach unosi się w najbliższej okolic.

Dzięki tej przygodzie i szkoleniu poznałam kolejne metody parzenia kawy i poza moją ulubioną kawą z kawiarki od czasu do czasu raczę gości i siebie aeropressem. Męża póki co nie przekonałam do tej metody, ale gdy pije inne ziarna niż Coffee Journey to też już przewraca oczami 😉

No Comments

Leave a Reply